Powoli prace wyremontowania szkoły dochodziły do końca. Dziura na środku parkietu została załatana, ściany pomalowane. Dziewczynom został tylko jeden mały kłopot – nie wiedziały jak szkołę nazwać.
- Sandra, sala jest gotowa, tylko ciekawe jak nazwiemy tę szkołę? Ja nie mam pomysłu!
- Nie wiem? Może Mini Broadway?
- Nie podoba mi się.
- To może po prostu Dance School?
- Zbyt proste…
- No to ja nie wiem… Sama coś wymyśl!
I tak przez kilka godzin kłóciły się, wreszcie po długiej naradzie doszły do wniosku, że nazwą szkołę - "Vamos Bailar" co po hiszpańsku znaczy „chodźmy tańczyć”.
Nadszedł wielki dzień otwarcia. Obie czuły ogromne podekscytowanie. Przyjechała lokalna przedstawicielka gazety „ Time In NY”, wielu fotografów, nawet telewizja. Przyszło wielu zainteresowanych: młodych i starszych.
Tymczasem w Podziemiu, Shax ze swoimi demonami obmawiał zabicie sióstr.
- Musimy ich się pozbyć! Zebrały już kilka składników do wywaru unicestwiającego mnie!
Nagle w płomieniach pojawiła się dobrze zbudowana postać - męska postać. Miał on krótko ścięte włosy. Na sobie czarne spodnie, czarną koszulkę bez rękawów.
- Kogo chcesz się pozbyć, ojcze?
Okazało się, że postacią tą był Simon.
- Nieważne, pewne dwie osoby…
- Jakie osoby? Może ja coś na to poradzę?
Shax machnął ręką. Tym gestem sprawił, że wszystkie demony oprócz Simona znikły!
- Simonie, to nie są zwykłe osoby. To dwie czarodziejki, które chcą mnie unicestwić.
- W takim razie ja muszę temu zaradzić! Nie pozwolę, żeby jakieś nędzne czarownice zabiły mojego ojca, który uratował mnie przed złą matką!
- Nie jestem pewny czy sam dasz sobie radę…
- Nie bój się o mnie!
- Na wszelki wypadek wyślę z Tobą trzy demony.
- Niech będzie!
- Sansen, Sensoj, Sonsuj - zawołał.
Nagle całą pieczarę Shaxa pochłonęła mgła. Z tej mgły wyłoniły się trzy, dziwne postacie o nieregularnych kształtach. Jeden z nich nie miał oczu, drugi uszu, trzeci ust. Mieli dobrze rozwiniętą myśl czytania w myślach. Ubrani byli wszyscy w zwiewne, poszarpane, szare szaty.
- Witajcie! Mam dla was zadanie. Wraz z moim synem macie zabić dwie czarownice!
- Tak jest nasz panie!
- Obie dzisiaj otworzyły szkołę tańca. Może uda wam się zrobić zamieszanie…
- Ja wiem co zrobimy! – rzekł Simon
- Co?
- Zapiszemy się do niej! Tylko tyle że oni tak się nie mogą pokazać wśród ludzi!
- Jak to?
- Przez kilka dni będziemy tam ćwiczyć. Potem jak zostaną któregoś dnia same zabijemy je i po kłopocie! Tylko zamień ich w ludzi!
- Nie jestem pewny co do twojego pomysłu, ale niech będzie!
Shax klasnął w dłonie i w mgnieniu oka Sansej, Sensoj i Sensuj zamienili się w ludzi.
- Kim my jesteśmy? – zapytały demony.
- Nie narzekajcie, macie się słuchać mojego syna. Idźcie i przynieście mi prochy wiedźm!
Po tych słowach wszyscy czterej znikli.
Pojawili się przed wejściem do szkoły. Nagle Simona zaczęło boleć znamię na prawej ręce, w tym samym czasie obie siostry też.
- Co się dzieje z moją ręką? – powiedziała Sandra.
- Ciebie też boli? – zdziwiła się Samanta.
- To musi być jakiś znak…
Sandra odwróciła się i zobaczyła przed sobą bardzo przystojnego mężczyznę. Był to jeden z demonów w skórze człowieka.
- Chciałbym się zapisać do waszej szkoły!
- Nie ma sprawy, proszę za mną.
Oboje poszli do pokoju. Sandra prowadziła przyszłego klienta. Nagle oczy demona zaczęły się świecić, ale usłyszał w myślach głos braci:
- Jeszcze nie, powstrzymaj się!
- Coś panu jest? Niewyraźnie pan wygląda…
- Już nic. Oczy mnie bardzo zabolały przed chwilą!
Sandra spojrzała na niego z podejrzliwością, ale nic nie powiedziała.
Każdy z nich zapisał się do szkoły. Oprócz demonów i Simona na drugi dzień do szkoły przyszło jeszcze około 20 osób.
- Witajcie wszyscy na pierwszej lekcji tańca. Na początek pokażecie co potraficie. Nauczę was dzisiaj choreografii, którą zatańczycie na koniec dnia – powiedziała Samanta.
- Hrrr, żadnego tańca miało nie być, myślałem że zabijemy je i będzie spokój!
- Nie narzekaj i słuchaj się mnie. Rób co mówi. – powiedział Simon
I tak przez 10 godzin Samanta torturowała wszystkich swoją choreografią, oczywiście z przerwami. Wszyscy byli bardzo zmęczeni.
- 10 minutowa przerwa a potem pokażecie czego się nauczyliście - powiedziała instruktorka.
Samanta poszła do łazienki. Za nią poszedł jeden z demonów. Gdy weszła demon zamachnął się nad nią kulą energii, już miał ją wyrzucić, ale Simon strzelił w niego pociskiem ogniowym, demon rozsypał się w drobny mak. Nagle odwróciła się Samanta.
- Co pan tu robi? To jest damska toaleta…
- Ooo przepraszam, nie zauważyłem.
Simon wrócił na parkiet. Jeden z demonów zapytał go:
- Gdzie jest Sansej?
- Nie słuchał się mnie, chciał wszystko zrobić szybko, więc został zabity i jeśli się nie będziecie słuchać to podzielicie jego los!
- Czy ja wam przypadkiem nie przeszkadzam? Ty pierwszy pokażesz choreografię! – z oburzeniem krzyknęła Samanta wchodząc na salę za podniesionymi głosami.
Simon wyszedł na środek, a Samanta włączyła muzykę.
- On jest nawet dobry – szepnęła jej na ucho Sandra.
- Może być!
- Dobra! Wystarczy panie…
- SSSamie! Możesz mówić mi Sam.
- Wystarczy! Nawet nieźle, ale widzę że stać cię na więcej! Dzisiaj daruję wam tę choreografię, ale jutro macie wszyscy ją zaliczyć. Do widzenia!
Samantę coś w duchu męczyło. Nie wiedziała co to jest. Czuła jakby znała Sama już od dawna.
Wszyscy poszli do szatni, aby się przebrać. Sansoj i Sensuj zaczęli się naradzać jak zemścić się na Simonie za śmierć Sanseja.
- Nie pozwolimy żeby jakiś synalek Shaxa zabijał naszych braci!
- On zaraz będzie wychodził ze szkoły… zabijmy go w tej uliczce w której się pojawiliśmy.
- Zgoda.
Simon wyszedł ze szkoły. Poszedł w kierunku wspominanej przez demony uliczki. Nagle na plecach poczuł okropny ból od kuli energii.
- Zabiłeś naszego brata, więc za to my cię teraz zabijemy!
- Zabijajcie, ale mój ojciec was zabije wcześniej niż sobie wyobrażacie!
Oczy demonów zaczęły świecić czerwonym kolorem.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa – krzyknął Simon.
W cieniu uliczki pojawiły się siostry, które zamykały szkołę. Gdy demony zobaczyły je Simon zdążył uciec. Zniknął. Przestali mieć ludzką postać. Zmienili się w demony z krwi i kości.
- Co to?
- Ja biorę tego po lewej, a ty tego po prawej – krzyknęła Sandra.
- Ok.
Rozpoczęła się walka. Tymczasem ranny Simon wrócił do podziemia.
- Co ci jest ? - zapytał Shax.
- Twoje demony mnie zaatakowały! Zabij ich!
- Nie podaruję im tego!
Po tych słowach znikł.
Walka wciąż trwała. Sandra została draśnięta promieniem z oczu demona. Już stwór podchodził do dziewczyny, już miał wycelować w nią, aż tu nagle zaczął płonąć. To samo zaczęło dziać się z jego bratem. W oddali czarodziejki zobaczyły dziwną zjawę, która pokazała palcem na szyi, że zginą. Obie wiedziały, że to Shax!